Na przestrzeni ostatnich kilku lat bardzo modne stało się robienie zakupów za pomocą aplikacji mobilnych. Coraz więcej sklepów oferuje swoją aplikację i karty klubowe, dzięki którym można taniej kupić te same produkty, które bez nich są po prostu droższe. Według analizy Spicy Mobile 41 % Polaków używa aplikacji zakupowych. Ja dostrzegam w tym pewne zagrożenie. Możecie się oczywiście ze mną nie zgodzić. Jednakże postanowiłam podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami.
Karty klubowe – jesteś „na talerzu”
Owszem, posiadanie takiej karty klubowicza przynosi korzyści konsumentowi ale jak to w życiu – nie ma nic za darmo. Ceną, jaką muszą zapłacić za bycie klubowiczem, tudzież posiadaczem aplikacji danego sklepu, jest sprzedanie swoich danych osobowych. Na pozór to nic groźnego, niemniej korporacje, którym sprzedałaś/łeś swoje dane, potem „handlują nimi” i je nieustannie przetwarzają. W efekcie „mają cię na przysłowiowym talerzu” – a ściślej twoje preferencje zakupowe, nawyki czy też częstotliwość robienia zakupów.
Warunkiem przystąpienia do programu klubowego danego sklepu jest podanie swoich danych osobowych, numeru telefonu, adresu e-mail, a czasem adresu pocztowego.
Osoby będące w klubie regularnie otrzymują sms-y reklamowe, maile, telefony albo kupony rabatowe drogą pocztową, jak robi to np. sklep Orsay.
<<< Zobacz także: Jak ograniczyć zakupy?
Podział na konsumentów „lepszych” (klubowiczów) i „gorszych”
Tutaj prym wiedzie słynny Rossmann, który od kilku lat dzieli konsumentów na „lepszych” czyli Klubowiczów oraz „gorszych”, którzy nie chcą przystąpić do KLUBU ROSSMANN i muszą płacić więcej za poszczególne produkty. Członkowie klubu mają pewne przywileje. Specjalnie dla nich tworzy się ofertę zakupową, gdzie w niższych cenach mogą kupić określony towar.
źródło: rossmann.pl
Nie raz byłam świadkiem, jak osoby stojące w kolejce do kasy, na szybko instalowały aplikację Rossmanna za sugestią sprzedawcy, aby zapłacić mniej za dany produkt. Jest to dla mnie pewien rodzaj szantażu emocjonalnego.
Nowy etap rozwoju sprzedaży
Większość ludzi nieświadomie godzi się na takie rozwiązania, gdzie duże korporacje przejmują kontrolę nad nimi, za cenę dosłownie paru złotych na produkcie. Łatwo jest sobie wyobrazić, że w przyszłości być może w ogóle nie będziesz mieć wyboru. A może przynależność do klubu stanie się koniecznością, bo inaczej nie zrobisz zakupów?… Zdecydowana większość ludzi nie zdaje sobie sprawy co oddaje w zamian za parę złotych upustu cenowego.
Kupuj taniej z aplikacją mobilną
Aplikacje mobilne wprowadziło wiele sklepów, m in. Rossmann, Tchibo, CCC, Mango, Ikea, a także markety Carrefour, Netto, Auchan a nawet popularne dyskonty jak Lidl czy Biedronka.
Aplikacje popularnych sieci sklepów filtrują twoje preferencje zakupowe. Jej zadaniem jest podopowiadanie tobie takich produktów, byś jak najwięcej kupiła/-ł. Nie ważne, że w danym momencie nie potrzebujesz 3 opakowań czekolady, pizzy czy płynu do naczyń. Tobie wydaje się, że kupujesz taniej, lecz dla sklepu liczy się tylko zysk. Zamiast 1 produktu sumarycznie kupujesz 3.
Aplikacje mobilne mają dostęp do lokalizacji GPS. Wiedzą, gdzie, w jakim obszarze mieszkasz i żyjesz. Aplikacja danego sklepu podpowie ci nawet, gdzie znajdziesz najbliższy oddział, by zrobić w nim zakupy. Dla przykładu dzięki aplikacji Lidl + co tydzień otrzymujesz specjalne kupony rabatowe.
Można powiedzieć, że sztuczna inteligencja wie, jakie produkty w najbliższym czasie kupisz i ci je podpowiada. A ty cieszysz się jak głupi, ponieważ widzisz, że danych produkt który cię interesuje, jest tańszy. Sumarycznie kupujesz więcej, nawet jak w danym momencie nie potrzebujesz, bo działa magiczne hasło „PROMOCJA”.
Aplikacja to standard
Posiadanie aplikacji do sklepów stało się pewnym standardem „ chlebem powszednim”. W internecie jest wiele na ich temat artykułów oraz filmików, których autorzy np. porównują aplikacje różnych sklepów w Polsce. Wszyscy chwalą jedynie zalety posiadania aplikacji, a nikt nie zastanawia się głębiej nad ich także potencjalnie negatywnymi konsekwencjami.
Przed wprowadzeniem aplikacji przez sklepy, popularne były programy lojalnościowe np. PAYBACK, (który zresztą nadal funkcjonuje). Polegają one na tym, że za zakupy zbiera się punkty, które potem można wymienić na konkretne towary. Program PAYBACK obejmuje swym zasięgiem wiele sklepów (m in. Kaufland) i usług. Tego typu programy lojalnościowe nie dzielą ludzi na „lepszych” i „gorszych”. Uważam je za bardziej uczciwe, bo nie przystąpienie do nich nie skutkuje gorszymi cenami dla konsumenta. Sama korzystam z programu typu PAYBACK
Aplikacje mobilne danych sklepów regularnie podpowiadają ci o nowych promocjach. Cel jest jeden: wyciągnąć z twojego portfela jak najwięcej pieniędzy, zanim zrobi to konkurencja. Chodzi o maksymalizację zysków.
Podsumowanie
Zachęcam was gorąco do komentowania, nawet jeśli macie odmienne zdanie 🙂
<<< Zobacz także: Jak zaoszczędzić na kosmetykach?
Helen