Second handy czyli lumpeksy, szmateksy albo ciucholandy w ostatnich latach bardzo zyskały na swojej popularności. Kupowanie zachodniej odzieży używanej w niektórych kręgach stało się wręcz trendy. Dziś już ludzie nie kryją się z tym, że „ubierają się” w second handach. Nikogo już to nie dziwi. Sama zmieniłam podejście do tego tematu, kiedy spostrzegłam, jak wiele pieniędzy jestem w stanie zaoszczędzić na zakupach odzieży i jednocześnie mieć niebanalne, oryginalne ubrania.
Second Handy kiedyś i dziś
W tamtych czasach negatywnie postrzegałam zakupy w second handach jako przejaw biedy. Wizyta w lumpeksie źle mi się kojarzyła, z uwagi m in. na unoszący się specyficzny zapach środka chemicznego do dezynfekcji ubrań oraz zwykle porozrzucane ciuchy gdzie popadnie. Z czasem świadomość ludzka, również i moja w kwestii second handów stopniowo zaczęła ulegać zmianie.
Dziś jest wiele porządnych sklepów z odzieżą używaną, gdzie każda bluzka, spodnie czy sukienka wiszą na oddzielnym wieszaku. Ubrania są także często układane według gamy kolorystycznej. Ponadto w lumpeksach nierzadko można dostać markowe ubrania z końcówki serii, nieużywane jeszcze metkami. To już prawdziwa gratka! Wiele second handów przeniosło się również do internetu, gdzie zrobimy wygodne zakupy online.
Second handy – dlaczego warto kupować w nich odzież?
Kupowanie ubrań „z drugiej ręki” jest przede wszystkim dużo tańsze od zakupów nowej odzieży ze sklepów. Z własnego doświadczenia wiem, że tylko nieliczne ubrania z lumpeksu są w stanie przykuć moją uwagę, ale właśnie o to chodzi, aby znaleźć prawdziwe perełki. W swojej szafie mam kilka ubrań zakupionych w second handach. Są naprawdę świetnie, nietuzinkowe. Uwielbiam je. Niektóre z zakupionych ciuchów w szmateksach były zupełnie nowe, z metkami, a kupiłam je za śmieszne pieniądze typu 15-20 zł za marynarkę.
Czasem niestety trzeba przejrzeć wiele wieszaków ubrań, zanim znajdzie się coś dla siebie. Jednakże odzież używana zakupiona ciucholandzie jest czasem lepszej jakości jak ta nowa z Zary czy H&M-u. Nieraz nowo zakupiony z sieciówki sweterek już po jednym praniu potrafił się zmechacić.
Pamiętajcie, że oprócz ciuchów, w szmateksach można kupić także bieliznę, buty, torebki, biżuterię a nawet ubranka dla dzieci.
Kupowanie w second handach – plusy i minusy
Plusy
✓ szeroki asortyment (można znaleźć prawdziwe „perełki”oraz ubrania markowe)
✓ niektóre ubrania są nowe z tzw. końcówek serii, z metkami
✓ niska cena
Minusy
✓ specyficzny zapach zarówno panujący w sklepie jak i ubrań
✓ trzeba się sporo naszukać ciekawych ubrań
Jak mądrze kupować w second handach?
Polecam kupować tylko te ubrania, które się nam podobają, oddają nasz styl oraz są w nienagannych stanie. Szczególnie warto wybierać ubrania nowe, z metkami. Ceny poszczególnych ubrań są bardzo zróżnicowane. Jedne spodnie typu arabki kupiłam za 15 zł. Innym razem za żakiet zapłaciłam 30 zł. Cena nie gra tutaj specjalnej roli, gdyż i tak jest znacznie taniej jak w butiku.
Osobiście jeśli już kupuję w second handach, to wybieram te małe, kameralne lumpeksy, u tzw. prywaciarzy. Nie lubię dużych molochów, gdzie skutecznie odstrasza mnie tłum klientów. Nie kupuję też odzieży na wagę, tylko tą z wieszaków, która jest droższa.
Moje zakupy w second handach są na ogół spontaniczne. Wstępuję ot tak i patrzę, czy coś wpadnie mi w oko. Nie kupuję niczego na siłę, bo jest tanio. Każdą rzecz warto przed zakupem zdecydowanie warto przymierzyć.
Po zakupie w second handzie zawsze piorę zakupione ubrania, z uwagi na ten charakterystyczny zapach, tak na wszelki wypadek.
Co sądzicie o zakupach w second handach? Korzystacie z nich czasem?
Helen
Bardzo lubię, chodzę się tam odstresować. Cenna nie zwala z nóg 😀
Często kupuję w second handach i udało mi się upolować wiele perełek, często markowych, z metkami. Nie kupuję tam jednak bielizny i butów – no chyba, że są nowe.
Ja bielizny też nie kupuję ani butów.
Ja nie lubię zakupów w second handach. Po prostu nie odpowiada mi taka forma zakupów, ja nie lubię grzebać, szperać, szukać, wynajdywać. Zajmuje to zbyt wiele czasu, a nawet jak już coś wpadnie mi w oko, to nie mój rozmiar. Nie mam po prostu cierpliwości, zamiast sprawiać mi radość, frustruje mnie to. Zdecydowanie wolę zakupy w „standardowych sklepach”, gdzie od razu widzę model/kolor/krój i jeśli mi się podoba, to po prostu szukam swojego rozmiaru. Ale ja i tak zakupy ciuchowe robię bardzo rzadko 🙂
Ja długo nie mogłam się przekonać do second handów. Potem bardzo polubiłam, kiedy już znalazłam swoje ulubione miejsca.
Fajne porady, chociaż ja zawsze miałam problem z kupowaniem w second-handach. Polecam apki takie jak vinted albo less. Można znaleźć fane rzeczy i nie trzeba biegać po różnych sklepach w różne dni tygodnia, żeby wynaleźć perełki 😉