Po raz kolejny sprawdza się teoria mojej mamy, iż pogoda zwykle pogarsza się na weekend, zaś poprawia w poniedziałek, gdy ludzie idą do pracy. Wygląda na to, że mamy kolejny długi weekend z nie najciekawszą pogodą. Weekend majowy spędziłam w Trójmieście i było bardzo zimno, powiem – wręcz lodowato. Teraz w sumie cieszę się, że nigdzie nie pojechałam. Czasem fajnie jest niczego nie planować, tylko zdać się na to, co przyniesie nowy dzień. Mam za to nową dostawę książek z biblioteki miejskiej i nie mogę zdecydować się od której zacznę:)
Czas na kolejną recenzję, tym razem piwnej maseczki firmy Saela. Niedawno pisałam o piwnym mydle glicerynowym, którym jestem oczarowana. To naprawdę dobry produkt, który szczerze polecam. Czy maseczka jest równie dobra i warta zakupu? Zapraszam poniżej.
Opis producenta:
Piwna maseczka nawilżająca do twarzy, dzięki wyjątkowej formule, regeneruje, odżywia, działa kojąco i odświeżająco. Idealna do pielęgnacji normalnej, wrażliwej oraz suchej skóry twarzy, szyi i dekoltu. Dzięki zawartym w maseczce aktywnym składnikom, skóra odzyskuje utracone piękno, blask oraz jedwabistą miękkość. Zalecane stosowanie jeden raz w tygodniu.
Skład: Aqua, Beer, Glyceryl Stearate, Ceteareth-20, Ceteareth-12,Cetearyl Alcohol, Cetyl Pamitate, Kaolin, Buyrospemrmum Parkii Butter, Paraffinum Liquidum, Caprylic/Capric Triglyceride, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Glycerin, Glyceryl Stearate, Panthenol, Cetyl Alcohol, Sodium Lactate, Sodium PCA, Glycine, Fructose, Urea, Niacynamide, Inositol, Lactic Acid, Faex, Allantoin, Xanthan Gum, Tocopehryl Acetate, Bisabolol, Methylchloroisothizolinone, Methylizothiazolinone, Benzyl Alcohol, Parfume, Aloe Barbarendis, Extract, Geraniol, Hydroxycitronellal, Citronellol.
Pojemność: 100 ml
Cena: 40,99 zł
Gdzie kupić? na stronie producenta.
Moja ocena: 5/5
Opakowanie: prosty słoiczek wykonany z białego plastiku z czarnym napisem oraz z logo marki na nakrętce. Kosmetyk zabezpieczony jest nakładką. Do maseczki dołączony jest czarny kartonik oraz szpatułka do nakładania produktu.
Zapach: subtelny, kremowy, przypomina mi nieco zapach klasycznego kremu Nivea. Identyczny zapach posiada mleczko piwne.
Konsystencja/Kolor: kremowa, z dobrym poślizgiem, lekko się ją aplikuje na twarz. Maseczka jest koloru jasnobeżowego.
Działanie: Gdy odkręcam słoiczek, zdejmuję nakładkę zabezpieczającą kosmetyk przed ewentualnym migrowaniem, jawi mi się kremowe, przyjemnie pachnące mazidło. Producent zaleca aplikować maseczkę na twarz, szyję i dekolt przy pomocy dołączonej szpatułki. Przyznam, że to bardzo dobre, bardziej higieniczne rozwiązanie, jak grzebanie palcem wprost z opakowania.
Maseczka jest mocno kremowa, należy ją trzymać na twarzy przez ok. 20 minut, po czym zmyć wodą lub tonikiem. Z racji trochę tłustawej konsystencji ciężko usunąć ją samą wodą. Potrzebna jest tutaj gąbeczka albo waciki. Efekt natomiast jest zdecydowanie wart zachodu – skóra twarzy jest gładka niczym pupka niemowlęcia, mocno nawilżona, zregenerowana z wyrównanym kolorytem. Maseczka piwna jest w moim odczuciu kosmetykiem bardzo uniwersalnym, który sprawdzi się zarówno przy cerze normalnej, suchej, wrażliwej ale także tłustej, czy mieszanej, jak moja.
Producent zaleca stosować maseczkę 1 raz w tygodniu. Na spodzie opakowania czytam, iż po otwarciu należy zużyć produkt w ciągu 2 miesięcy. Fajnie – myślę. Kosmetyk pewnie zawiera niższe stężenie konserwantów. Szukam więc składu, którego po prostu nie ma…Dziwne. Dlaczego? Może producent zapomniał? W obecnych czasach to nie do pomyślenia. Za to uchybienie muszę odjąć jeden punkt („+” jest na zachętę). A szkoda, bo piwna maseczka bardzo przypadła mi do gustu. Nie jestem w stanie dociec czy jest ona adekwatna, gdyż nie znam składu kosmetyku *. Wiem jednak, że maseczka jest warta wypróbowania. Świetnie nawilża i regeneruje skórę. To chyba wystarczy.
*Dostarczono mi skład maseczki. Dystrybutor dopilnuje, by był obecny na kartoniku. Przyznam, że jest imponujący – ekstrakt z piwa na drugim miejscu w składzie, kaolin (glinka), masło shea, olej makadamia, pantenol, kwas mlekowy, alantoina, mocznik, inozytol, witamina E oraz aloes. To tłumaczy uczucie ukojenia i złagodzenia podrażnień, jakie daje maseczka. Bardzo ciekawym składnikiem kosmetyku jest niejaki inozytol uznawaniy niekiedy za pochodną witamin z grupy B, to naturalny antyoksydant; występuje m in. w owocach, zbożach, mleku, mięsie czy warzywach. Korzystnie wpływa na naczynia krwionośne, jest również humektantem (zatrzymuje wilgoć w skórze). Jest też co prawda parafina, jak trafnie określiła Anthoualia, lecz nie na samym początku składu. Na plus muszę zaliczyć brak parabenów i pochodnych formaldehydu. Znając już pełny skład maseczki piwnej, z czystym sumieniem mogę podnieść ocenę z 4+ na 5.
Pisząc o piwnej maseczce do twarzy chciałam napomknąć także o innym, równie interesującym kosmetyku piwnym, mianowicie o szamponie, którego próbkę miałam okazję przetestować. Niewielka tubeczka (50 ml) starczyła mi na jakieś trzy mycia. Wiem, nie jest to dużo, lecz mogę powiedzieć, że włosy po szamponie piwnym są bardzo dobrze oczyszczone i na dłużej zachowują świeżość. Za pierwszym razem kosmetyk słabiej się pieni. Za drugim – już bez zarzutu. Szampon piwny dobrze sprawdzi się zwłaszcza w przypadku włosów osłabionych, wypadających, z tendencją do przetłuszczania. Można go kupić TU.
źródło – ze strony producenta saela.pl |
Plusy:
+ ładny kremowy zapach
+ bardzo dobrze nawilża
+ regeneruje i koi podrażnienia
+ kremowa konsystencja
+ delikatna, nie powoduje uczulenia
+ zawiera raczej mniejsze stężenie konserwantów, bo w trzeba ją zużyć w ciągu 2 miesięcy od otwarcia
+ bogaty w ekstrakty roślinne skład
+ bogaty w ekstrakty roślinne skład
Minusy:
– cena
Podsumowując:Maseczka piwna jest dobrym rozwiązaniem jeśli szukacie porządnego nawilżenia i zregenerowania skóry. Jestem z niej zadowolona, choć zdaję sobie sprawę, iż nie należy do takich kosmetyków.
Znacie piwną maseczkę Saela? Czy sięgacie regularnie do maseczki do twarzy? Jeśli już to jakie?
Helen
kolejny raz dzisiaj słysze o maseczkach.. chyba sama polece do sklepu i poświęce sobie jeden dzień dla pielegnacji! 🙂
Zwykle stosuję glinkę czarną na czoło nos i brodę, ale często zapominam :<
Ze zdjęć bym wnioskowała, że maska zawiera parafinę 😉 A szpatułka… Szpatułka fajna rzecz. Ułatwia nakładanie maski 😀
Brak składu to jednak duży minus, przynajmniej dla mnie 🙂
Nie znam obu kosmetyków. Maseczka jest bardzo ciekawa :).
Dla mnie też.
Też mi się wydaje, że w składzie może być parafina, niewykluczone:)
Próbowałam się przekonywać tysiące razy do jakiś masek na twarz. No nie moge! Jak z nakładaniem różnych miksturek na włosy nie mam problemów, tak ten sposób pielęgnacji twarzy idzie mi beznadziejnie 🙁
Nie, nie znam tych kosmetyków ale maseczka ma fajne działanie :). Osobiście bardzo lubię maseczki Ziaji – te w saszetkach z glinkami, bardzo dobrze sprawdzają się na mojej cerze :). pozdawiam
Ja ostatnio jestem wierna maseczką z Yver Rocher. Co do piwa – wiedziałam, że ma cudowne działanie na włosy, nie wiedziałam, że sprawdza się także w innych kosmetykach.
Słyszałam o płukankach piwnych na włosy, ale nie wiedziałam, że są również maseczki 🙂
Maseczka przypomina trochę masło do ciała 😉 Nie słyszałam o niej