Witajcie Moje Drogie,
Dziś przyszedł dzień na podsumowanie moich testów rozsławionej ostatnimi czasy w internecie maski Acne Killer. Jest to ponoć absolutna nowość ze Stanów Zjednoczonych.
opis producenta:
Acne Killer to rewolucyjna maseczka, która usuwa wypryski, zaskórniki, zanieczyszczenia skóry i powstrzymuje nadmierne wydzielanie łoju w zaledwie kilka minut.
Acne Killer dosłownie wysysa trądzik, zaskórniki oraz nadmiar łoju i bakterie które powodują stany zapalne skóry. Acne Killer nie działa powierzchownie – przeciwnie, eliminuje on trądzik w tych warstwach skóry, w których on powstaje. Producent gwarantuje nawet zwrot 100% kosztów, jeśli maska nie zadziała.
Skład: Aqua/Water, Deep Sea Mineral, Parfum.
Pojemność: pakiet 5 saszetek (10 ml) – 40 zł
Gdzie kupić: sklep LuxStyle
Moja ocena: 4/5
Jedna saszetka wystarcza na jedną aplikację. Producent oferuje pakiet 5 saszetek za cenę 40 zł. Czyli wychodzi po 8 zł za 1 saszetkę. Niestety nie ma opisu po polsku. Trzeba sobie tłumaczyć z angielskiego.
Maska jest czarna, smolista. W konsystencji jest półpłynna. Łatwo nakłada się ją na twarz. Zapach: bardzo przyjemny, odświeżający, kojarzy mi się bryzą morską i algami.
Maskę nakładamy na twarz omijając okolice oczu i ust na 30 minut. W tym czasie ona zastyga na twarzy, lekko ją ściągając. Zaraz po nałożeniu maski na twarz czuć wyraźne odświeżenie i uczucie chłodu,co jest bardzo przyjemne. Maska posiada krótki skład – wodę, sól z Morza Martwego i substancję zapachową. Po 30 minutach należy maskę po prostu delikatnie zerwać, gdyż jest to maska typu peel off. Tutaj pojawia się drobny dyskomfort – za każdym razem zrywanie jej z twarzy było dla mnie bolesne, skóra mocno szczypie, jakbyśmy odrywali plaster lub wosk z nóg. Dlatego najlepiej starać się ja nakładać z dala od włosów i brwi. Można pomóc sobie zmyciem jej resztek ciepłą wodą ale najlepiej mieć do tego gąbeczkę celulozową. Smolista konsystencja maski dość opornie schodzi samą wodą, trzeba niestety pociera twarz gąbką. Miałam wiele maseczek typu peel off i zrywałam je z twarzy bez najmniejszego problemu. Nie polecam tej maski osobom z bardzo wrażliwą cerą w dodatku naczynkową.
Efekt po masce jest naprawdę zadowalający, cera jest gładziutka jak pupka niemowlaka ale racji opornego zrywania – pozostaje przez jakiś czas zaczerwieniona (mam cerę wrażliwą ze skłonnością zaczerwienień). Dlatego zabieg ten lepiej robić wieczorem, gdy nie wychodzimy już z domu. Na drugi dzień widać oczyszczenie cery, jakby mniej blizn po krostkach, koloryt wyrównany. Nawet wielka bolesna krosta, jaką miałam na policzku zmniejszyła się i trochę zbladła.
Plusy:
+ wygodna aplikacja
+bardzo ładny świeży zapach
+ daje efekt odświeżenia i uczucie chłodu
+ krótki, prosty skład – zawiera sól z Morza Martwego
+ poprawia w znacznym stopniu stan skóry, bardzo wygładza cerę, zmniejsza blizny i zaczerwienienia.
Minusy:
– trudno się ja zrywa, po zabiegu przez jakiś czas skóra może być zaczerwieniona
– nie polecam wrażliwcom i osobom z cerą naczynkową
– cena (pakiet starcza tylko na 5 aplikacji)
Podsumowując: Pomimo drobnych minusów to bardzo dobry kosmetyk, niezbędny dla osób z cerą trądzikową/ zanieczyszczoną ale nie wrażliwą czy naczynkową. Maseczka nie wysysa trądziku tylko w znacznym stopniu go łagodzi ale nie likwiduje całkowicie. Jedynym minusem jest jej bolesne odrywanie.
A czy Wy miałyście z maską Acne Killer do czynienia? Jestem ciekawa Waszych opinii na jej temat.
Helen
Dziś przyszedł dzień na podsumowanie moich testów rozsławionej ostatnimi czasy w internecie maski Acne Killer. Jest to ponoć absolutna nowość ze Stanów Zjednoczonych.
opis producenta:
Acne Killer to rewolucyjna maseczka, która usuwa wypryski, zaskórniki, zanieczyszczenia skóry i powstrzymuje nadmierne wydzielanie łoju w zaledwie kilka minut.
Acne Killer dosłownie wysysa trądzik, zaskórniki oraz nadmiar łoju i bakterie które powodują stany zapalne skóry. Acne Killer nie działa powierzchownie – przeciwnie, eliminuje on trądzik w tych warstwach skóry, w których on powstaje. Producent gwarantuje nawet zwrot 100% kosztów, jeśli maska nie zadziała.
Skład: Aqua/Water, Deep Sea Mineral, Parfum.
Pojemność: pakiet 5 saszetek (10 ml) – 40 zł
Gdzie kupić: sklep LuxStyle
Moja ocena: 4/5
Jedna saszetka wystarcza na jedną aplikację. Producent oferuje pakiet 5 saszetek za cenę 40 zł. Czyli wychodzi po 8 zł za 1 saszetkę. Niestety nie ma opisu po polsku. Trzeba sobie tłumaczyć z angielskiego.
Maska jest czarna, smolista. W konsystencji jest półpłynna. Łatwo nakłada się ją na twarz. Zapach: bardzo przyjemny, odświeżający, kojarzy mi się bryzą morską i algami.
Maskę nakładamy na twarz omijając okolice oczu i ust na 30 minut. W tym czasie ona zastyga na twarzy, lekko ją ściągając. Zaraz po nałożeniu maski na twarz czuć wyraźne odświeżenie i uczucie chłodu,co jest bardzo przyjemne. Maska posiada krótki skład – wodę, sól z Morza Martwego i substancję zapachową. Po 30 minutach należy maskę po prostu delikatnie zerwać, gdyż jest to maska typu peel off. Tutaj pojawia się drobny dyskomfort – za każdym razem zrywanie jej z twarzy było dla mnie bolesne, skóra mocno szczypie, jakbyśmy odrywali plaster lub wosk z nóg. Dlatego najlepiej starać się ja nakładać z dala od włosów i brwi. Można pomóc sobie zmyciem jej resztek ciepłą wodą ale najlepiej mieć do tego gąbeczkę celulozową. Smolista konsystencja maski dość opornie schodzi samą wodą, trzeba niestety pociera twarz gąbką. Miałam wiele maseczek typu peel off i zrywałam je z twarzy bez najmniejszego problemu. Nie polecam tej maski osobom z bardzo wrażliwą cerą w dodatku naczynkową.
Efekt po masce jest naprawdę zadowalający, cera jest gładziutka jak pupka niemowlaka ale racji opornego zrywania – pozostaje przez jakiś czas zaczerwieniona (mam cerę wrażliwą ze skłonnością zaczerwienień). Dlatego zabieg ten lepiej robić wieczorem, gdy nie wychodzimy już z domu. Na drugi dzień widać oczyszczenie cery, jakby mniej blizn po krostkach, koloryt wyrównany. Nawet wielka bolesna krosta, jaką miałam na policzku zmniejszyła się i trochę zbladła.
Plusy:
+ wygodna aplikacja
+bardzo ładny świeży zapach
+ daje efekt odświeżenia i uczucie chłodu
+ krótki, prosty skład – zawiera sól z Morza Martwego
+ poprawia w znacznym stopniu stan skóry, bardzo wygładza cerę, zmniejsza blizny i zaczerwienienia.
Minusy:
– trudno się ja zrywa, po zabiegu przez jakiś czas skóra może być zaczerwieniona
– nie polecam wrażliwcom i osobom z cerą naczynkową
– cena (pakiet starcza tylko na 5 aplikacji)
Podsumowując: Pomimo drobnych minusów to bardzo dobry kosmetyk, niezbędny dla osób z cerą trądzikową/ zanieczyszczoną ale nie wrażliwą czy naczynkową. Maseczka nie wysysa trądziku tylko w znacznym stopniu go łagodzi ale nie likwiduje całkowicie. Jedynym minusem jest jej bolesne odrywanie.
A czy Wy miałyście z maską Acne Killer do czynienia? Jestem ciekawa Waszych opinii na jej temat.
Helen
fajna nazwa, ja się do tej pory z tą marka nie spotkałam
Cna trochę wysoka, chociaż działanie zachęca..
Ostatnio wysyp recezji tej maseczki na różnych blogach. Ja pomimo to i ze względu na cenę na pewno się nie skuszę.
Chyba, że sama ściągałabym cały trądzik 😀
Jaki kolorek….maseczki o dobra rzecz.
ja już gdzieś chyba o niej słyszałam… ;]
No nie wiem… woda, ziemia/błotko z dna oceanu oraz perfumy??? Za 40zł? To ja wolę świerza maseczkę enzymatyczna Deep Sea Mineral lush. zamrażam i mam na dłuuugo!
Pozdrawiam i zapraszam 🙂
ha ha ha ale sie uśmiałam 🙂
Śmiesznie wygladasz
Wiem:)