Witam Was ciepło w Nowym Roku!
Zaczynam 2014 rok z nową energią i wyzwaniami. Nie robię typowych postanowień, bo nie chcę zapeszać. Zresztą nie lubię tego robić, bo potem łatwo o frustrację. Mam nadzieję na realizację moich pragnień i celów ale też nie oczekuję niczego na siłę od życia. Będzie jak ma być.
Dziś będzie o pielęgnacji ciała bardzo suchej skóry, której na szczęście posiadaczką nie jestem. Czasem mam w okresie zimowym tylko suchą skórę na łydkach. Bohaterem dzisiejszej recenzji będzie znane zapewne wielu z Was mleczko do ciała Garnier z syropem z klonu. Zebrało ono bardzo wysokie noty zarówno na wizażu, jak i na blogach kosmetycznych jako remedium na przesuszenie skóry. W moim odczuciu jest to zwyczajne mleczko, niekoniecznie do skóry bardzo suchej. Ale o tym poniżej.
Opis producenta:
Jego oryginalna kanadyjska formuła z syropem z klonu błyskawicznie się wchłania, aby łagodzić uczucie szczypania i eliminować szorstkie strefy skóry. Skóra jest zregenerowana i odzyskuje komfort. Odbudowana, ukojona i zregenerowana skóra ciała odzyskuje elastyczność i miękkość.
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum/Mineral Oil, Glycerin, Cyclopentasiloxane, Elaeis Guineensis/Palm Oil, Petrolatum, Butyrospermum Parkii/Shea Butter, Cetearyl Alcohol, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Acer Saccharinum/Sugar Maple Extract, Allantoin, Coco-Glucoside, Ammonium Polyacrylodimethyl Taurate, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Imidazolidinyl, BHT,Parfum/Fragrance (F.I.L B10028/1).
Pojemność/Cena: 250 ml/12 zł, 400 ml/18 zł
Gdzie kupić? drogerie sieciowe i lokalne, hipermarkety.
Moja ocena: 3+/5
Opakowanie: czerwona plastikowa butelka z białą zatyczką. Opakowanie jest praktyczne, nie sprawia trudności w użytkowaniu.
Zapach: neutralny, „dyskretny”, lekko słodkawy.
Konsystencja: mleczko o lekkiej, konsystencji. W kontakcie ze skórą robi się rzadkie. Dobrze się rozsmarowuje i szybko wchłania nie pozostawiając tłustej czy lepkiej warstwy.
Kolor: biały.
Działanie: Balsam do ciała ma bardzo lekką konsystencję, jak na kosmetyk przeznaczony dla bardzo suchej skóry. Dodam nawet, że jest lekko wodniste. Odnoszę wrażenie, że nawilża na dość przeciętnym poziomie. Poza tym jest ono raczej krótkotrwałe. Producent zapewnia, że mleczko do ciała Garnier ograniczy przesuszenie skóry, zniweluje szorstkie miejsca (łokcie, kolana). Tak niestety nie jest. Z serii „czerwonej” Garniera polecam koncentrat na przesuszone miejsca oraz krem do rąk, które swego czasu stosowałam. Oba produkty dzięki gęstej konsystencji rzeczywiście działają na przesuszoną skórę niczym opatrunek. Świetnie sprawdzą się również w pielęgnacji skóry wrażliwej. Mleczko natomiast wydaje mi się zbyt lekkie, by miało niwelować przesuszenie. Szkoda, że jest oparte na parafinie, która daje złudne uczucie nawilżenia.
Na korzyść mleczka do ciała Garnier za to przemawia neutralny zapach i dobre wchłanianie oraz przyzwoita wydajność. Dla skóry niewymagającej mleczko to będzie dobrym rozwiązaniem, dla bardzo suchej niekoniecznie. Nie mam skóry jakoś specjalnie suchej czy podrażnionej, wyjątek stanowią skłonne do przesuszenia łydki. Ten kosmetyk sobie z nimi nie radzi. Uczucie suchości wraca na drugi dzień.
Plusy:
+ szybko się wchłania
+ nie lepi się ani nie pozostawia tłustej warstwy
+ wygładza i koi skórę (łagodzi podrażnienia po depilacji)
+ łatwo dostępne
+ cena
+ wydajne
+ zawiera syrop z klonu (pogrubione w składzie)
Minusy:
– za słabo nawilża (podobno jest do skóry bardzo suchej)
– zbyt wodniste
– oparty na parafinie
Podsumowując: Mleczko ani nie jest złe ale też nie zachwyciło mnie jakoś specjalnie. Spodziewałam się lepszego nawilżenia skóry jak na kosmetyk przeznaczony do skóry bardzo suchej. Sprawdzi się na co dzień do pielęgnacji skóry niewymagającej.
Stosowałyście to mleczko Garnier? Co o nim sądzicie? Jakie są Wsze ulubione balsamy do ciała? Co mogłybyście mi polecić?
Helen
Słyszałam duzo dobrych opinii o nim.
Miałam je kilka lat temu i było całkiem fajne 🙂
Miałam kilka razy,to mleczko i bardzo mile je wspominam – na pewno wrócę do niego w przyszłości 🙂
Miałam kiedyś to mleczko i mnie również specjalnie nie zachwyciło. Jak widzę parafinę w składzie to mnie wzdryga:p Wielu producentów wszędzie ją wciska, bo jest tania, a szkoda, bo raczej szkodzi niż pielęgnuje.
Ja również nie przepadam za parafiną w balsamach, a niestety większość jest na niej oparta,bo jak mówisz jest tania.
A moja znajoma ma uczulenie na wszystkie produkty Garniera;)
O! to ciekawe jaki składnik ją uczula:)
u mnie się świetnie sprawdzał, lubiłam go
Nie stosowałam go, większość balsamów, mleczek itp. opartych na parafinie zyskuje pochlebne opinie, ja staram się nie używa kosmetyków z tym składnikiem.
Miałam i bardzo je lubię 🙂 poza tym wszystkie balsamy czy kremy od Garniera mi pasują 🙂
Witam,
pisałam do Pani kiedyś pod postem dotyczącym fluoru. Zgłębiłam trochę bardziej ten temat. Mimo, że zamierzam kupić odpowiednią pastę do zębów. Wciąż niepokoję się moim kontaktem z fluorem. Mianowicie jest on w wodzie, a co najbardziej przyprawia mnie o ból głowy w herbacie. Jednak nie wszystkie źródła dowodzą czy zawarty fluor w herbacie tak nam szkodzi. Czy mogę prosić o Pani opinie na ten temat?
Serdecznie pozdrawiam
miki
Ja osobiście go nie stosowałam, ale kupiłam go swojemu chłopakowi na przesuszone dłonie i sprawił się całkiem nieźle
Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie ale z tego co czytałam fluor zawarty herbacie jest nieszkodliwy, gdyż występuje w minimalnym stężeniu.Co do wody pitnej, to już zupełnie inna bajka. Nie wiadomo, czy nadal dodaje się fluor do wody. Trzeba by znać wyniki badań wody wodociągowej w danym regionie. Z tego co wiem, to kiedyś go dodawano. Pozdrawiam:)
Dziękuje. Co za prędkość udzielania odpowiedzi. 🙂
Miło mi:) to moja pasja:)
Stosowałam kiedyś to mleczko i byłam zadowolona.
Miałam je i wielokrotnie do niego wracałam 🙂 Uwielbiałam za działanie i cudowny zapach!
Średnio lubię mleczka, ale fajne jest Hipp dla dzieci, pachnie migdałami 🙂
Też lubię Hippa:)
No niestety, nie jest to bezpieczny składnik:(
Zapewne Imidazolidinyl, który jest w składzie tego mleczka w roli konserwantu. Jest to pochodna formaldehydu. Składnik ten i jego pochodne uczulają wiele osób i są bardzo szkodliwe. Niestety, można je znaleźć także w produktach przeznaczonych dla alergików (np. mydło Biały Jeleń, w którym występuje pod nazwą DMDM Hydantoina), albo co gorsza w produktach dla dzieci (sic!).
To, że parafinę tu wsadzili i to jeszcze w znacznej ilości, to pikuś. Gorzej, że jest tu również konserwant będący pochodną formaldehydu, a fuj!