Pomadkę tę kupiłam jeszcze na początku grudnia. Oczywiście był to zakup zupełnie spontaniczny. Jakaś blogerka polecała ją na swoim blogu, tylko prezentowała inny odcień. Postanowiłam przy najbliższej okazji przyjrzeć się całej kolekcji. Wybór padł na kolor 06 Barely There! – długo szukałam właśnie takiego odcienia, i w końcu znalazłam. Przyznam, że wahałam się pomiędzy odcieniem 01 Coral Calling ale tamta wydawała mi się trochę jaskrawa. Nie wykluczam jej zakupu na wiosnę. Barely There jest za to świetnym odcieniem na zimę:)
Opis producenta:
Długotrwała pomadka do ust, bez wysuszenia. Pomadka dostępna jest w 12 modnych odcieniach.
Skład: Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Ethylhexyl Palmitate, Polybutene, Octyldodecanol, Candelilla (Euphorbia Cerifera) Wax, Polyethylene, Mica, Pentaerythrityl Tetra-Di-Butyl Hydroxyhydrocinnamate, Disteardimonium Hectorite, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, May contain: CI 15850 (Red 6/Red 7 Lake), CI 42090 (Blue 1 Lake), CI 45410 (Red 28 Lake), CI 77491, ci 77492 (Iron Oxides), CI 77891 (Titanum Dioxide).
Pojemność: 3,8g
Cena: ok.11 zł
Gdzie kupić? Drogeria Natura, Super Pharm, Hebe.
Moja ocena: 4/5
Opakowanie:czarne, matowe z obwódką koloru szminki oraz naklejką od spodu. Opakowanie jest skromne ale dość solidne. Zamyka się na „klik” i nie otwiera bez powodu w kosmetyczce. Pomadka posiada wytłoczone logo marki.
Kolor: 06 Barely There! – to mocno przybrudzony brązem róż ze szczyptą borda i jagody. Kolor na ustach można stopniować.
Zapach: typowo pomadkowy, neutralny, z delikatną nutą owocową.
Konsystencja: dość zbita ale też nie za twarda. Przypomina mi konsystencję pomadek Rimmel’a Lasting Finish. Pomadka jest kremowa, daje satynowe wykończenie.
Działanie: Pomadka jest kremowa, nie podkreśla suchych skórek. Nie ma też obaw przed gromadzeniem się w załamaniu ust, bo schodzi z nich równomiernie. Daje wykończenie satynowe, takie jak lubię. Podoba mi się jej skromne ale za to solidne opakowanie. Nie wysusza ust ale ich też jakoś specjalnie nie nawilża. Zawsze zanim nakładam szminkę, smaruję usta pomadką bezbarwną bądź wazeliną. Ten zabieg pomaga pozostawić usta nawilżone. Kolor możemy stopniować, od delikatnego, po bardziej wyrazisty.
Uważam, że pomadka Essence jest zdecydowanie warta swoich 11 zł. Podobna jest jakościowo do Rimmel’a a kilka złotych od niego tańsza.
Plusy:
+ niska cena
+ solidne opakowanie
+ kremowa konsystencja
+ nie podkreśla suchych skórek
+ nie wysusza (ale też niespecjalnie nawilża)
+ schodzi równomiernie (nie robi krech)
+ dość trwała (ok.4 godz.)
+ w miarę dobra dostępność
Minusy:
– mogłaby bardziej nawilżać
Podsumowując: W swojej klasie cenowej pomadka Essence jest bardzo dobra. Jeśli przypadnie Wam do gustu któryś z odcieni, to sądzę, że warto ją wypróbować.
Znacie te pomadki Essence?
Helen
Bardzo lubię Essence, kosmetyki dobre i w dobrej cenie, pomacam na żywo te pomadeczki 🙂
ale boski kolorek :)!
jestem zauroczona kolorem !
Nie miałam jeszcze żadnej pomadki z essence, ale ta na ustach wygląda bardzo ładnie.
Oj dokładnie wczoraj na ten kolor patrzyłam 🙂 Też mi się podoba
Całuski i zapraszam
Śliczna jest 🙂 lubię takie pomadki w naturalnym kolorze ust:) ale nie widziałam takiej serii w Naturze w moim mieście…
Ja mam podobną tylko w innym opakowaniu, też się zgadzam że mogły by bardziej nawilżać ale po za tym są super 😀
Delikatny, nienachalny kolorek:)
Całkiem ładny ten kolorek 🙂
Mam trzy pomadki z tej serii i bardzo lubię 🙂
Kolor bardzo mi się podoba – jest fantastyczny 🙂
chyba się skuszę 🙂
Nie miałam takiej pomadki, a kolor przyznam bardzo mi odpowiada:)
Nie znam ale z chęcią się skuszę 😀 Piękny odcień 🙂
Odcień niestety został wycofany.
O! nie wiedziałam, szkoda.