Witajcie! Jak mija wam długi weekend? Mnie jakoś leniwie. Odpoczywam sobie w domu, czytając książkę na balkonie i popijając dobrą kawę. W przerwie postanowiłam zrecenzować dla Was puder sypki Essence. Zapraszam:)
opis producenta:
Transparentny puder fix&matte.; Ujednolica i matuje cerę. Zapewnia trwały makijaż bez efektu świecenia przez cały dzień. Dopasowuje się do każdego odcienia skóry.
Skład: Aluminum Starch Octenyl Succinate, Polyethylene, Disodium EDTA, Sodium Dehydroacetate, Butylparaben, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben.
Pojemność: 15,5 g
Cena: 14,99 zł
Moja ocena: 3/5
Przeczytałam o tym pudrze wiele bardzo pozytywnych recenzji, o tym że na bardzo długo matuje, a ponieważ mam problem ze świecącą strefą T, postanowiłam go nabyć i przetestować. Puder zamknięty jest w klasycznym opakowaniu dla „sypańców” – mianowicie w pół-przezroczystym pudełku ze srebrną nakrętką. Jest go stosunkowo dużo, bo 15,5 g w stosunku do ceny. Puder jest biały jak mąka. Na szczęście nie bieli twarzy, nawet jeśli z początku lekko ją rozjaśnia, to po chwili wtapia się w skórę. Jest bezzapachowy i bardzo drobno zmielony. Nakładam go całkiem sporo, by zmatowić i utrwalić podkład i jeszcze nigdy nie zrobiłam nim sobie krzywdy. Jest niewidoczny, jak mówiłam dobrze stapia się ze skórą. Przejdźmy do najważniejszej jego funkcji – matowienia. Przyznam, że matuje najlepiej ze wszystkich pudrów jakie miałam. Choć nie jest to absolutnie cały dzień. Raz matuje na jakieś 5 godzin, innym razem zaczynam świecić się na policzkach już po 2-3 godzinach. Wszystko zależy od dnia, temperatury i wilgotności powietrza. Mimo wszystko jestem zadowolona z długości matowienia skóry, mam duże zastrzeżenia do wielkości dziurek w pudełku – są dość duże i jest ich sporo, przez za dużo pudru się wydostaje na zewnątrz i marnuje. Połowę otworów zakleiłam taśmą klejąca i jest dużo lepiej. Szkoda, że nie posiada wewnątrz żadnej gąbeczki, która chroniłaby przez wysypującym się proszkiem. Absolutnie nie nadaje się przez to do torebki. Puder podczas aplikacji strasznie pyli – tego bardzo nie lubię, bo wszystko dookoła się brudzi, łącznie czasem z moją bluzką.
Nie podoba mi się skład kosmetyku – niestety puder oparty jest na pochłaniającym sebum aluminium, no kilku parabenom, żadnych naturalnych olejków, nic…:( tutaj duży minus. Puder nie uczula, o dziwo nie podrażnia skóry. Obawiam się, że na dłuższą metę puder może wysuszać skórę, choć jak na razie nie zauważyłam tego. Związki aluminium również nie są obojętne dla skóry ale to inna bajka. Puder spełnia dobrze swoje zadanie matowienia skóry i utrwalenia makijażu, no ale ten skład… Powiem: i tak i nie. Kosmetyk dostępny jest sieci Drogerii Natura i w Douglasie.
Helen
opis producenta:
Transparentny puder fix&matte.; Ujednolica i matuje cerę. Zapewnia trwały makijaż bez efektu świecenia przez cały dzień. Dopasowuje się do każdego odcienia skóry.
Skład: Aluminum Starch Octenyl Succinate, Polyethylene, Disodium EDTA, Sodium Dehydroacetate, Butylparaben, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben.
Pojemność: 15,5 g
Cena: 14,99 zł
Moja ocena: 3/5
Przeczytałam o tym pudrze wiele bardzo pozytywnych recenzji, o tym że na bardzo długo matuje, a ponieważ mam problem ze świecącą strefą T, postanowiłam go nabyć i przetestować. Puder zamknięty jest w klasycznym opakowaniu dla „sypańców” – mianowicie w pół-przezroczystym pudełku ze srebrną nakrętką. Jest go stosunkowo dużo, bo 15,5 g w stosunku do ceny. Puder jest biały jak mąka. Na szczęście nie bieli twarzy, nawet jeśli z początku lekko ją rozjaśnia, to po chwili wtapia się w skórę. Jest bezzapachowy i bardzo drobno zmielony. Nakładam go całkiem sporo, by zmatowić i utrwalić podkład i jeszcze nigdy nie zrobiłam nim sobie krzywdy. Jest niewidoczny, jak mówiłam dobrze stapia się ze skórą. Przejdźmy do najważniejszej jego funkcji – matowienia. Przyznam, że matuje najlepiej ze wszystkich pudrów jakie miałam. Choć nie jest to absolutnie cały dzień. Raz matuje na jakieś 5 godzin, innym razem zaczynam świecić się na policzkach już po 2-3 godzinach. Wszystko zależy od dnia, temperatury i wilgotności powietrza. Mimo wszystko jestem zadowolona z długości matowienia skóry, mam duże zastrzeżenia do wielkości dziurek w pudełku – są dość duże i jest ich sporo, przez za dużo pudru się wydostaje na zewnątrz i marnuje. Połowę otworów zakleiłam taśmą klejąca i jest dużo lepiej. Szkoda, że nie posiada wewnątrz żadnej gąbeczki, która chroniłaby przez wysypującym się proszkiem. Absolutnie nie nadaje się przez to do torebki. Puder podczas aplikacji strasznie pyli – tego bardzo nie lubię, bo wszystko dookoła się brudzi, łącznie czasem z moją bluzką.
Nie podoba mi się skład kosmetyku – niestety puder oparty jest na pochłaniającym sebum aluminium, no kilku parabenom, żadnych naturalnych olejków, nic…:( tutaj duży minus. Puder nie uczula, o dziwo nie podrażnia skóry. Obawiam się, że na dłuższą metę puder może wysuszać skórę, choć jak na razie nie zauważyłam tego. Związki aluminium również nie są obojętne dla skóry ale to inna bajka. Puder spełnia dobrze swoje zadanie matowienia skóry i utrwalenia makijażu, no ale ten skład… Powiem: i tak i nie. Kosmetyk dostępny jest sieci Drogerii Natura i w Douglasie.
Helen
ogromnie kusi mnie ten puder, już 2 razy szukałam go w Naturze i nie było 🙁
Narazie mam dwa a nawet 3 takie pudry i muszę je zużyć,ale ten kiedyś kupię:-)
Nie miałam go nigdy 🙁
Delikaty pyłek.
Nie miałam nigdy go, ale chcę kupić 🙂